Budzę się cała spocona. Serce wali mi jak szalone, a oddech jest ciężki. Znowu mam koszmary. Wstaje z łóżka i idę do łazienki, która jest połączony z moim pokojem. Odkręcam kran i oblewam buzię lodowatą wodą. Patrzę w lustro, moja twarz wyglądała inaczej. Brązowe włosy upadały mi na ramiona, wielkimi piwnymi oczami wpatrywałam się w swoje odbicie. W nowym mieszkaniu czuję się dziwnie. Postanawiam się przejść. Zakładam rurki i bluzę i wychodzę.
********
Na korytarzu panował półmrok, które oświetlała tylko lampa. Powoli się uspokajam. Nadal nie rozumiem dlaczego tak dziwnie się tu czuje, przecież jestem w miejscu gdzie inni są tacy jak ja. Nawet nie zauważyłam, kiedy czarna postać z kapturem stanęła przede mną . Skąd znam go.
-Co ty tutaj robisz ? Teraz już wiem kto to. Dymitr.
No tak jest cisza nocna, ale zasady są po to aby je łamać.
-Eee... chciałam się przejść i ... nie mogłam spać. Dobra, to żałosne, ale co mam powiedzieć "Sorry, mam koszmary".
-Wiesz, że w czasie ciszy nocnej nie można wychodzić z pokoi. Dla bezpieczeństwa. O to słodkie martwi się o mnie.
-Martwisz się o mnie ? - Sama nie wiem dlaczego to powiedziałam. Uniósł brwi.
-Jesteś pod moją opieką... w tym momencie. - Lekko się uśmiecham. - Choć,muszę cię odprowadzić.
Idziemy w milczeniu. Kątem oka spoglądałam na niego. W pewnym momencie nasze oczy się spotkały. Szybko odwrócił wzrok. Patrzę w przestrzeń przede mną, aż do mojego pokoju.
-Dziękuję. - Odwracam się w pośpiechu wchodzę do pokoju.
Rzucam się na łóżko. Leżę 1h myśląc o Trevorze i Dymitrze. Sama nie wiem kogo wybrać.
*****
Budzę się godzinę przed lekcjami. Nawet nie jestem głodna więc, przygotuje się na lekcje. Ubieram się itd.. Zakładam rurki i bejsbolówkę. Sprawdzam mój plan lekcji 1.Nauka starych języków. Sala 123 Nuda. Zakładam ulubione trampki i wychodzę na lekcje.
*******
W końcu znajduję salę 123 i siadam na wolnym miejscu obok dwóch blondynek rozmawiających o balu szkolnym. Hmmm.
-W co się ubierzesz ? - pyta jedna z nich.
- Założę tą niebieską sukienkę. Ważniejsze z kim idziemy. Słyszałaś o tej nowej hmm.. Ross - Na dźwięk swojego imienia, uważnie jest podsłuchuję ich rozmowę - Podobno u z księciem Trevorem. - KSIĘCIEM ?! Trevor jest księciem ! Co do cho...
-Nic dziwnego, jest śliczna, dobrze się ubiera, a jej matka to znana dampirka.
-Ta, oby nie skończyła jak Jenna w...
Nie zdążyła do kończyć, bo do klasy wszedł nauczyciel.
CO SIĘ STAŁO Z JENNĄ ?!
Akademia Wampirów - Nowa Historia
wtorek, 2 kwietnia 2013
The Versatile Blogger Award
Dziękuję za nominację http://ineedgoodbook.blogspot.com/ :)Mam nadzieję, że to nie pierwsze i nie ostatnie wyróżnienie.
Co mam zrobić ? Oto zasady :
- Podziękować nominującemu na jego blogu
- Pokazać nagrodę The Versatile Blogger
- Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
- Nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów
7 faktów o mnie :
1. Mam 13 lat.
2. Uwielbiam horrory.
3. Wielbię książki sc-fi.
4. Gram w piłkę ręczną
5. Miałam królika i 3 świnki morskie.
6. Interesuję się modą.
7. Słucham reggae.
Nominowanie blogi :
1. http://roza-i-dymitr.blog.onet.pl/
2. http://letna-milosc.blog.onet.pl/
3. http://anylkaa-pokochajmnie.blogspot.com/
4. http://akademia-wampirow-ciag-dalszy.blog.onet.pl/
5. http://akademiadhampirow.blog.onet.pl/
6. http://wolfquest-blog.bloog.pl/
7. http://akademia-wampirow.blogspot.com/
8. http://www.fashionsite.pl/
9. http://famoody.com/
10. http://fashionelka.pl/
I jeszcze raz dziękuję za nominację :)
Co mam zrobić ? Oto zasady :
- Podziękować nominującemu na jego blogu
- Pokazać nagrodę The Versatile Blogger
- Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
- Nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów
7 faktów o mnie :
1. Mam 13 lat.
2. Uwielbiam horrory.
3. Wielbię książki sc-fi.
4. Gram w piłkę ręczną
5. Miałam królika i 3 świnki morskie.
6. Interesuję się modą.
7. Słucham reggae.
Nominowanie blogi :
1. http://roza-i-dymitr.blog.onet.pl/
2. http://letna-milosc.blog.onet.pl/
3. http://anylkaa-pokochajmnie.blogspot.com/
4. http://akademia-wampirow-ciag-dalszy.blog.onet.pl/
5. http://akademiadhampirow.blog.onet.pl/
6. http://wolfquest-blog.bloog.pl/
7. http://akademia-wampirow.blogspot.com/
8. http://www.fashionsite.pl/
9. http://famoody.com/
10. http://fashionelka.pl/
I jeszcze raz dziękuję za nominację :)
sobota, 23 marca 2013
Rozdział 7.
Zaczęłam rozumieć
porównanie : ból – przyjemnością, tęsknota – cierpieniem. Trochę brakuje mi
nocnego przesiadywania na parapecie w moim pokoju i czytania powieści Stephani
Meyer, sprzeczek z Johnem i weekendowymi maratonami Harrego Pottera.
*****
Po wizycie w gabinecie poszłam zapoznać się z moim mieszkankiem. Gdy przekręciłam klucz, zaczęłam czuć się tam jakoś nieswojo. Czarne ściany, ciemne meble, czerwone drzwi. Mała łazienka. Trzymetrowa kuchnia, no ale za to przestronna sypialnia.
Po 30 minutach, gdy już się rozpakowałam, usiadłam w fotelu i myślałam nad spotkaniem z tajemniczą morojką. Ten wyraz twarzy nie dawał mi spokoju. Kim ona była ? Co takiego zmusiło ją do płaczu ? Chyba kiedyś ją widziałam.
Te pytania dręczyły mnie aż do nocy. W końcu poszłam spać. Następnego dnia rano wstałam, by szybko się ubrać, umyć zęby, uczesać włosy w koka po czym spojrzałam na plan lekcji. Dzień zaczęłam od zajęć, których nie mogłam rozczytać, bo Kirowa chyba się gdzieś śpieszyła, ale za to było napisane : SALA 122. Chwilę później byłam w określonym miejscu. Tak jak przeczuwałam były to zajęcia ze sprawności fizycznej.
Gdy uchyliłam drzwi do klasy mój wzrok zwrócił uwagę na dwie postacie, które dość wysokim tonem wymieniały ze sobą kilka zdań o jakimś niebezpieczeństwie i o księżniczce. Spostrzegłam, że to był Dymitr i zielonooka morojka.
No ale nie zwracałam na nich większej uwagi, bo byłam za bardzo zachwycona moim pierwszym treningiem.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę szatni. Nie dało się ukryć, że po wejściu do niej byłam troszkę przestraszona.
Wszystkie wieszaki były puste. Z niedowierzaniem usiadłam na ławce i pośpiesznie wyjęłam kartkę z rozkładem.
PONIEDZIAŁEK – 9:00 – SALA 122 - ………..
Szybko wysunęłam telefon z torby. Po odblokowaniu ekranu za widniał napis – PON. 8.20
No tak. Z tego wszystkiego za wcześnie tu przyszłam. Usiadłam więc i poczytałam jakiś magazyn sportowy.
20 minut później …
- A ty widziałaś jak ta nowa się ubrała ?
- Tak. Ona ogólnie jest żenująca.
Miałam wrażenie, że wchodzące właśnie do szatni strażniczki obgadują mnie, lecz myliłam się. Chodziło o dziewczynę, która właśnie pojawiła się w obiekcie. Była ubrana na czarno. Miała ciemne włosy i czerwoną szminkę na ustach. Moim zdaniem przypominała bardziej jakąś agentkę czy bizneswoman, a nie jakieś totalne bezguście.
Ale cóż poradzić, starałam się nie zwracać na nie szczególnej uwagi. Poszłam na lekcje.
*****
Po wizycie w gabinecie poszłam zapoznać się z moim mieszkankiem. Gdy przekręciłam klucz, zaczęłam czuć się tam jakoś nieswojo. Czarne ściany, ciemne meble, czerwone drzwi. Mała łazienka. Trzymetrowa kuchnia, no ale za to przestronna sypialnia.
Po 30 minutach, gdy już się rozpakowałam, usiadłam w fotelu i myślałam nad spotkaniem z tajemniczą morojką. Ten wyraz twarzy nie dawał mi spokoju. Kim ona była ? Co takiego zmusiło ją do płaczu ? Chyba kiedyś ją widziałam.
Te pytania dręczyły mnie aż do nocy. W końcu poszłam spać. Następnego dnia rano wstałam, by szybko się ubrać, umyć zęby, uczesać włosy w koka po czym spojrzałam na plan lekcji. Dzień zaczęłam od zajęć, których nie mogłam rozczytać, bo Kirowa chyba się gdzieś śpieszyła, ale za to było napisane : SALA 122. Chwilę później byłam w określonym miejscu. Tak jak przeczuwałam były to zajęcia ze sprawności fizycznej.
Gdy uchyliłam drzwi do klasy mój wzrok zwrócił uwagę na dwie postacie, które dość wysokim tonem wymieniały ze sobą kilka zdań o jakimś niebezpieczeństwie i o księżniczce. Spostrzegłam, że to był Dymitr i zielonooka morojka.
No ale nie zwracałam na nich większej uwagi, bo byłam za bardzo zachwycona moim pierwszym treningiem.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę szatni. Nie dało się ukryć, że po wejściu do niej byłam troszkę przestraszona.
Wszystkie wieszaki były puste. Z niedowierzaniem usiadłam na ławce i pośpiesznie wyjęłam kartkę z rozkładem.
PONIEDZIAŁEK – 9:00 – SALA 122 - ………..
Szybko wysunęłam telefon z torby. Po odblokowaniu ekranu za widniał napis – PON. 8.20
No tak. Z tego wszystkiego za wcześnie tu przyszłam. Usiadłam więc i poczytałam jakiś magazyn sportowy.
20 minut później …
- A ty widziałaś jak ta nowa się ubrała ?
- Tak. Ona ogólnie jest żenująca.
Miałam wrażenie, że wchodzące właśnie do szatni strażniczki obgadują mnie, lecz myliłam się. Chodziło o dziewczynę, która właśnie pojawiła się w obiekcie. Była ubrana na czarno. Miała ciemne włosy i czerwoną szminkę na ustach. Moim zdaniem przypominała bardziej jakąś agentkę czy bizneswoman, a nie jakieś totalne bezguście.
Ale cóż poradzić, starałam się nie zwracać na nie szczególnej uwagi. Poszłam na lekcje.
środa, 20 lutego 2013
Rozdział 6
Dziś wstałam i
wiedziałam: TO TEN DZIEŃ! Dziś mój pierwszy dzień w Akademii! Ubieram się z
prędkością, której nie powstydziłby się żaden wampir. Nie powinnam była tego
robić ze względu na mojego współlokatora, ale byłam tak podekscytowana, że nie
mogłam się powstrzymać. Wreszcie spełnią się moje marzenia! Zostanę strażniczką
i będę bohaterką, jak moja mama której nigdy nie ma. Od dzieciństwa
przechodziłam z jednej rodziny zastępczej do drugiej. Tęsknię ale muszę być
silna, nienawidzę jej za to, nie było jej kiedy jej najbardziej potrzebowałam.
***
Akademia św. Władimira to ogromny, stary kompleks budynków. Patrzyłam na to wszystko zza bramy Akademii. Wzięłam głęboki oddech i jednym krokiem przekroczyłam bramę. Wyjęłam plan i weszłam do budynku administracji. Zauważyłam drzwi z plakietką:
GABINET DYREKTOR
KIROWEJ
Z tego co słyszałam, dyrektorka, nie była to słodka, milusia staruszka, a stanowcza, zła, stara, wredna kobieta. Głośno przełknęłam ślinę i zapukałam do drzwi.
Usłyszałam ostry i stanowczy głos:
- Wejść!
Otworzyłam drzwi i ... przekonałam się, że plotki były prawdziwe, na fotelu widziałam istne "zasuszone zwłoki". O ile zwłoki noszą drogie, dopasowane garnitury i spódnice w kolorze krwistej czerwieni. Na biurku miała teczki z papierami i szklankę krwi.
- Siadaj! - powiedziała Kirowa głosem nie oznaczającym propozycji lecz rozkaz, usiadłam i przedstawiłam się. Opowiedziałam o sobie kilka zdań. Zamilkłam, Kirowa też zamilkła. A co jeśli mnie nie przyjmie? Tej możliwości nie rozważałam...
- Rose Hathaway, oto twój plan zajęć, klucz do pokoju i książki, a teraz wyjdź. Zajęcia zajęcia zaczynają się o 6.00. Liczę na twoją obecność.
- Dziękuję - powiedziałam po prostu i wyszłam z gabinetu. Ucieszyłam się strasznie, schowałam książki i papiery do torby i poszłam znaleźć toaletę
***
Umyłam ręce, opłukałam twarz i pięć razy wiązałam włosy, gdyż nie wiedziałam jaka fryzura będzie odpowiednia. Nagle usłyszałam płacz. Nie zauważyłam siedzącej w kącie, płaczącej morojki. Zwinięta w kulkę, włosy przesłaniały jej twarz. Zwykle nie obchodziły mnie płaczące w kątach dziewczynki. Słabe i nieporadne, ale kiedy usłyszałam JEJ płacz nagle zrobiło mi się okropnie smutno, ale nie to było najdziwniejsze, podeszłam i lekko trąciłam ją w rękę. Kiedy spojrzałam w jej oczy nagle widziałam siebie jej oczami. Morojka bała się mnie, myślała że chcę ją skrzywdzić jak inni. Nagle byłam znowu w swoim ciele. Popatrzyłam w jej jasno-zielone oczy i powiedziałam kojącym głosem:
- Spokojnie. Nie skrzywdzę cię. Możesz być spokojna. Ktoś coś ci zrobił? Dlaczego płaczesz?
Nie odezwała się, po prostu patrzyła mi w oczy.
- Dobrze, nie mów - podałam jej chusteczkę - Wytrzyj oczy i nie płacz już. Zaprowadzę cię do twojego pokoju.
Ku mojemu zdziwieniu wytarła oczy i wzięła mnie za rękę jak mała dziewczynka. Poczułam, że muszę ją chronić. Posyłałam złe spojrzenie każdemu, który popatrzył pogardliwie na morojkę. Poczułam, że to nie koniec, a początek znajomości mojej i zielonookiej dziewczyny...
***
Akademia św. Władimira to ogromny, stary kompleks budynków. Patrzyłam na to wszystko zza bramy Akademii. Wzięłam głęboki oddech i jednym krokiem przekroczyłam bramę. Wyjęłam plan i weszłam do budynku administracji. Zauważyłam drzwi z plakietką:
GABINET DYREKTOR
KIROWEJ
Z tego co słyszałam, dyrektorka, nie była to słodka, milusia staruszka, a stanowcza, zła, stara, wredna kobieta. Głośno przełknęłam ślinę i zapukałam do drzwi.
Usłyszałam ostry i stanowczy głos:
- Wejść!
Otworzyłam drzwi i ... przekonałam się, że plotki były prawdziwe, na fotelu widziałam istne "zasuszone zwłoki". O ile zwłoki noszą drogie, dopasowane garnitury i spódnice w kolorze krwistej czerwieni. Na biurku miała teczki z papierami i szklankę krwi.
- Siadaj! - powiedziała Kirowa głosem nie oznaczającym propozycji lecz rozkaz, usiadłam i przedstawiłam się. Opowiedziałam o sobie kilka zdań. Zamilkłam, Kirowa też zamilkła. A co jeśli mnie nie przyjmie? Tej możliwości nie rozważałam...
- Rose Hathaway, oto twój plan zajęć, klucz do pokoju i książki, a teraz wyjdź. Zajęcia zajęcia zaczynają się o 6.00. Liczę na twoją obecność.
- Dziękuję - powiedziałam po prostu i wyszłam z gabinetu. Ucieszyłam się strasznie, schowałam książki i papiery do torby i poszłam znaleźć toaletę
***
Umyłam ręce, opłukałam twarz i pięć razy wiązałam włosy, gdyż nie wiedziałam jaka fryzura będzie odpowiednia. Nagle usłyszałam płacz. Nie zauważyłam siedzącej w kącie, płaczącej morojki. Zwinięta w kulkę, włosy przesłaniały jej twarz. Zwykle nie obchodziły mnie płaczące w kątach dziewczynki. Słabe i nieporadne, ale kiedy usłyszałam JEJ płacz nagle zrobiło mi się okropnie smutno, ale nie to było najdziwniejsze, podeszłam i lekko trąciłam ją w rękę. Kiedy spojrzałam w jej oczy nagle widziałam siebie jej oczami. Morojka bała się mnie, myślała że chcę ją skrzywdzić jak inni. Nagle byłam znowu w swoim ciele. Popatrzyłam w jej jasno-zielone oczy i powiedziałam kojącym głosem:
- Spokojnie. Nie skrzywdzę cię. Możesz być spokojna. Ktoś coś ci zrobił? Dlaczego płaczesz?
Nie odezwała się, po prostu patrzyła mi w oczy.
- Dobrze, nie mów - podałam jej chusteczkę - Wytrzyj oczy i nie płacz już. Zaprowadzę cię do twojego pokoju.
Ku mojemu zdziwieniu wytarła oczy i wzięła mnie za rękę jak mała dziewczynka. Poczułam, że muszę ją chronić. Posyłałam złe spojrzenie każdemu, który popatrzył pogardliwie na morojkę. Poczułam, że to nie koniec, a początek znajomości mojej i zielonookiej dziewczyny...
poniedziałek, 18 lutego 2013
Rozdział 5
Jesteśmy na miejscu. Jest to wesołe miasteczko, ale jest zamknięte. Wyciągam telefon z kieszeni, patrze na zegarek jest 22.38.
-Co tu robimy ? – pytam. Noc, zamknięte wesołe miasteczko ~ to nie wygląda dobrze.
- To jest wesołe miasteczko. – mówi z uśmiechem.
- To, to wiem. – odparłam.
- To – okręca – jest moich rodziców.
Och…
– Fajnie, masz. – mówię z uśmiechem.
Bierze mnie za rękę i ściska. Odwzajemniam uściśnięcie.
– Choć – mówi. Kierujemy się do wesołego miasteczka. RAZEM.
***
– Panie Dragomir. Witam. – mówi do nas strażnik. Na etykietce jest napisane imię D.Kriest. – O co chodzi ?
– Zapal wszystkie światła i włącz maszyny. – mówi Trev.
-Jaki on słodki. – pomyślałam.
Po 3 minutach wesołe miasteczko było oświetlone.
-Wybierz sobie co zechcesz. – Uśmiecha się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech.
-Zawsze chciałam pójść na diabelski młyn -/ i się pocałować na samej górze. \
Nie powiedziałam mu tego.
– Świetnie. – mówi.
I idziemy na diabelski młyn.
***
Wsiedliśmy. Rozsiadłam się wygodnie na siedzeniu, a on usiadł obok mnie. Prawie jak w filmie, a potem para całuje się na samej górze. Prawie czuje jego usta.
OGARNIJ SIĘ ROSE – wrzeszczę w duchu.
– Pięknie – mówię. Naprawdę piękny widok.
– Tak, samo jak ty. – mówi cicho. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
Zrobił się cały czerwony.
– Dziękuję – mówię słodko.
Zapadła niezręczna cisza.
-Rose ?
– Tak ?
– Lubię cię. – mówi. Zaskoczyło mnie to. – Bardzo.
WOW, tego się nie spodziewałam.
-Ja ciebie też. – Cholera, dlaczego to powiedziałam. Nie wiem.
Pochylił się nade mną. O BOŻE !!
Poczułam gorąco i zakręciło mi się w głowie, a kiedy musnął moje usta, zdawało się że między nami przeskoczyła iskra. Jego dotyk przeszywał mnie rozkosznym dreszczem. Odsunęłam się pierwsza.
-Wracajmy już. – powiedział. Spojrzał mi w oczy. Przez chwile tak siedzimy i patrzymy sobie w oczy.
– Dobra.- mówię.
-Chodźmy. – Wychodzimy z młyna. I wychodzimy z wesołego miasteczka.
***
Siedzimy z Trevinem w jego samochodzie.
– Pa. – mówię do Treva. Podnoszę tyłek do góry i sięgam po klamkę.
Trev łapie za remie i całuję szybko.
-Do zobaczenia. – mówi do moich ust. Teraz ja całuję Treva.
– Pa. – mówię.
Wchodzę do domu i szybko biegnę do mojego pokoju. Rzucam się na łóżko i zasypiam myślą o Trevorze.
-Co tu robimy ? – pytam. Noc, zamknięte wesołe miasteczko ~ to nie wygląda dobrze.
- To jest wesołe miasteczko. – mówi z uśmiechem.
- To, to wiem. – odparłam.
- To – okręca – jest moich rodziców.
Och…
– Fajnie, masz. – mówię z uśmiechem.
Bierze mnie za rękę i ściska. Odwzajemniam uściśnięcie.
– Choć – mówi. Kierujemy się do wesołego miasteczka. RAZEM.
***
– Panie Dragomir. Witam. – mówi do nas strażnik. Na etykietce jest napisane imię D.Kriest. – O co chodzi ?
– Zapal wszystkie światła i włącz maszyny. – mówi Trev.
-Jaki on słodki. – pomyślałam.
Po 3 minutach wesołe miasteczko było oświetlone.
-Wybierz sobie co zechcesz. – Uśmiecha się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech.
-Zawsze chciałam pójść na diabelski młyn -/ i się pocałować na samej górze. \
Nie powiedziałam mu tego.
– Świetnie. – mówi.
I idziemy na diabelski młyn.
***
Wsiedliśmy. Rozsiadłam się wygodnie na siedzeniu, a on usiadł obok mnie. Prawie jak w filmie, a potem para całuje się na samej górze. Prawie czuje jego usta.
OGARNIJ SIĘ ROSE – wrzeszczę w duchu.
– Pięknie – mówię. Naprawdę piękny widok.
– Tak, samo jak ty. – mówi cicho. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
Zrobił się cały czerwony.
– Dziękuję – mówię słodko.
Zapadła niezręczna cisza.
-Rose ?
– Tak ?
– Lubię cię. – mówi. Zaskoczyło mnie to. – Bardzo.
WOW, tego się nie spodziewałam.
-Ja ciebie też. – Cholera, dlaczego to powiedziałam. Nie wiem.
Pochylił się nade mną. O BOŻE !!
Poczułam gorąco i zakręciło mi się w głowie, a kiedy musnął moje usta, zdawało się że między nami przeskoczyła iskra. Jego dotyk przeszywał mnie rozkosznym dreszczem. Odsunęłam się pierwsza.
-Wracajmy już. – powiedział. Spojrzał mi w oczy. Przez chwile tak siedzimy i patrzymy sobie w oczy.
– Dobra.- mówię.
-Chodźmy. – Wychodzimy z młyna. I wychodzimy z wesołego miasteczka.
***
Siedzimy z Trevinem w jego samochodzie.
– Pa. – mówię do Treva. Podnoszę tyłek do góry i sięgam po klamkę.
Trev łapie za remie i całuję szybko.
-Do zobaczenia. – mówi do moich ust. Teraz ja całuję Treva.
– Pa. – mówię.
Wchodzę do domu i szybko biegnę do mojego pokoju. Rzucam się na łóżko i zasypiam myślą o Trevorze.
Rozdział 4.
Oglądam ” Igrzyska Śmierci ” z Johnem. W pewnym momencie słyszę piosenkę Nicki Minaj. Ktoś do mnie dzwoni. Wyciągam swój telefon z kieszeni, nieznany numer. Kto to ?, odbieram.
- Halo ? – mówię.
-Hej, tu Trevor. – Jasna cholera !, skąd on ma mój numer.
-Hej, Trev. – staram się aby mój głos brzmiał naturalnie. Kątem oka dostrzegam Johna, który stracił zainteresowanie filmem i z ciekawością mnie podsłuchuję. Spadaj, myślę i wychodzę z pokoju.- O co chodzi ?
- Dziś kumpel organizuje domówkę, pomyślałem, że… chcesz pójść ze mną ? – na 30 sekund tracę głos.
-Jasne – uff. Na moje szczęście nie jąkam się. – O której ?
– O 20.00 czyli za 2 godziny. Do zobaczenia. Będę po ciebie o 19.
– Do zobaczenia.
*****
-John !!!! Gdzie moje różowe szpilki ?! – w końcu wybrałam złotą sukienkę z cekinami, założyłam kolczyki w kształcie motylka i pomalowałam paznokcie na purpurowo.
– Są w szafie. – Szybko je założyłam. Przejrzałam się w lustrze, rozpuściłam moje lekko falowane włosy.
-Bosko – mówię do siebie. Ktoś puka do drzwi.To Trev. Łapie moją ulubioną torebkę.
I wychodzę na „moją randkę”.
Trev przyjechał po mnie ferrari.
– Hej – mówi Trev. – Wow. Wyglądasz pięknie. – szepnął mi do ucha. Odsunęłam się od niego i oceniam go wzrokiem. Miał na sobie białe dżinsy i niebieską (seksowną) koszulkę.
Kieruję się w stronę samochodu, idę za nim.
*****
Kiedy jesteśmy na miejscu, spoglądam groźnie na Treva. Przy drzwiach jest napis ” Spotkanie rodzinne Drogomir „
-To nie jest impreza tylko ja jakieś spotkanie rodzinne. -mówię cicho. Przechodzimy przez drzwi.
-Wiem, przepraszam. – mówi.
– Trev, siema. – Podchodzi do nas jakiś chłopak. – Hej, piękna. – Zwrócił się do mnie. Trev spojrzał na niego ostrzegawczo.
-Hej. – Uśmiechnęłam się do niego. – Jestem Rose.
– Alan – przedstawił się.
-Choć Rose.- Bierze mnie za rękę. Chyba zaraz spale raka.
– Dobra. – mówię. – Pa.
– Do zobaczenia, ślicznotko.
Idziemy razem, zauważam , że każdy facet się odwraca kiedy przechodzę.
-Gdzie idziemy ? – pytam. Dopiero teraz zauważam,że kierujemy się do wyjścia.
– Znam fajne miejsce. Masz ochotę się wybrać ? – pyta. – Na randkę ?
Uśmiecham się do niego.
– Chętnie.
Odpowiada mi uśmiechem.
- Halo ? – mówię.
-Hej, tu Trevor. – Jasna cholera !, skąd on ma mój numer.
-Hej, Trev. – staram się aby mój głos brzmiał naturalnie. Kątem oka dostrzegam Johna, który stracił zainteresowanie filmem i z ciekawością mnie podsłuchuję. Spadaj, myślę i wychodzę z pokoju.- O co chodzi ?
- Dziś kumpel organizuje domówkę, pomyślałem, że… chcesz pójść ze mną ? – na 30 sekund tracę głos.
-Jasne – uff. Na moje szczęście nie jąkam się. – O której ?
– O 20.00 czyli za 2 godziny. Do zobaczenia. Będę po ciebie o 19.
– Do zobaczenia.
*****
-John !!!! Gdzie moje różowe szpilki ?! – w końcu wybrałam złotą sukienkę z cekinami, założyłam kolczyki w kształcie motylka i pomalowałam paznokcie na purpurowo.
– Są w szafie. – Szybko je założyłam. Przejrzałam się w lustrze, rozpuściłam moje lekko falowane włosy.
-Bosko – mówię do siebie. Ktoś puka do drzwi.To Trev. Łapie moją ulubioną torebkę.
I wychodzę na „moją randkę”.
Trev przyjechał po mnie ferrari.
– Hej – mówi Trev. – Wow. Wyglądasz pięknie. – szepnął mi do ucha. Odsunęłam się od niego i oceniam go wzrokiem. Miał na sobie białe dżinsy i niebieską (seksowną) koszulkę.
Kieruję się w stronę samochodu, idę za nim.
*****
Kiedy jesteśmy na miejscu, spoglądam groźnie na Treva. Przy drzwiach jest napis ” Spotkanie rodzinne Drogomir „
-To nie jest impreza tylko ja jakieś spotkanie rodzinne. -mówię cicho. Przechodzimy przez drzwi.
-Wiem, przepraszam. – mówi.
– Trev, siema. – Podchodzi do nas jakiś chłopak. – Hej, piękna. – Zwrócił się do mnie. Trev spojrzał na niego ostrzegawczo.
-Hej. – Uśmiechnęłam się do niego. – Jestem Rose.
– Alan – przedstawił się.
-Choć Rose.- Bierze mnie za rękę. Chyba zaraz spale raka.
– Dobra. – mówię. – Pa.
– Do zobaczenia, ślicznotko.
Idziemy razem, zauważam , że każdy facet się odwraca kiedy przechodzę.
-Gdzie idziemy ? – pytam. Dopiero teraz zauważam,że kierujemy się do wyjścia.
– Znam fajne miejsce. Masz ochotę się wybrać ? – pyta. – Na randkę ?
Uśmiecham się do niego.
– Chętnie.
Odpowiada mi uśmiechem.
Rozdział 3
-Rose, Rose obudź się, szybkooo – Ktoś wyrywa mnie z moje drugiego snu. Jest ciemno, ale i tak poznaje sylwetkę Johna.
-Co ? – Powiedziałam głośno i przekręciłam się na bok by spojrzeć na Johna.
- Ktoś do ciebie, powiedział, że ma na imię Dymitr… – na dźwięk tego imienia wyskakuje z łóżka i biegnę go odnaleźć. Dymitra odnajduję w salonie oglądającego moje medale za różne osiągnięcia sportowe.
-Ychm.
Odwrócił się
- Rose, witaj.Dziś oprowadzę Cię po akademii. – mówi. Studiuje mnie wzrokiem. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że stoję przed nim w koszulce i majtkach. Czuję się jak moja twarz zmienia się czerwonego buraka.
-To ja idę się ubrać – mówię cicho. Czuję, że jego pole widzenia już mnie nie sięga.
***
Znajduję się w akademii. Idę z Dymitrem, który wprowadza mnie do wielkiej sali.
- To jest pokój zabaw – Rozglądam się po pokoju jest to wielka sala, pomalowana na czerwono z fotelami ,radiami, laptopami itp.
- Panie Dragomir. – Woła jakiegoś chłopaka. Jest to 17 chłopak o włosach koloru piasku i niebieskich oczach. Uśmiecha się do mnie. O BOŻE, ALE CIACHO !!!
- Tak, proszę pana.
-Oprowadzisz pannę Hathaway po akademii. – To nie brzmiało jak pytanie raczej jak rozkaz.
- Oczywiście. – mówi przystojniak.
Dymitr odchodzi.
-Część. jestem Trevor. – Przedstawia się.
-Rose. – mówię. Jaki on boski. Chyba zaraz zemdleję.
- Chodź oprowadzę cię.- A ja posłusznie idę za nim.
***
Przez 2 godziny Trev oprowadzał mnie po akademii.Pokazał mi gdzie i co się znajduję. Nawet nie miałam pojęcia, że tam może być nawet kawiarnia. Kiedy moje oprowadzanie się kończy chłopak i ja stoimy w holu przed drzwiami do jakiegoś pokoju.
- To jest mój pokój. Chcesz wejść ? – pyta.
-Co ? – Powiedziałam głośno i przekręciłam się na bok by spojrzeć na Johna.
- Ktoś do ciebie, powiedział, że ma na imię Dymitr… – na dźwięk tego imienia wyskakuje z łóżka i biegnę go odnaleźć. Dymitra odnajduję w salonie oglądającego moje medale za różne osiągnięcia sportowe.
-Ychm.
Odwrócił się
- Rose, witaj.Dziś oprowadzę Cię po akademii. – mówi. Studiuje mnie wzrokiem. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że stoję przed nim w koszulce i majtkach. Czuję się jak moja twarz zmienia się czerwonego buraka.
-To ja idę się ubrać – mówię cicho. Czuję, że jego pole widzenia już mnie nie sięga.
***
Znajduję się w akademii. Idę z Dymitrem, który wprowadza mnie do wielkiej sali.
- To jest pokój zabaw – Rozglądam się po pokoju jest to wielka sala, pomalowana na czerwono z fotelami ,radiami, laptopami itp.
- Panie Dragomir. – Woła jakiegoś chłopaka. Jest to 17 chłopak o włosach koloru piasku i niebieskich oczach. Uśmiecha się do mnie. O BOŻE, ALE CIACHO !!!
- Tak, proszę pana.
-Oprowadzisz pannę Hathaway po akademii. – To nie brzmiało jak pytanie raczej jak rozkaz.
- Oczywiście. – mówi przystojniak.
Dymitr odchodzi.
-Część. jestem Trevor. – Przedstawia się.
-Rose. – mówię. Jaki on boski. Chyba zaraz zemdleję.
- Chodź oprowadzę cię.- A ja posłusznie idę za nim.
***
Przez 2 godziny Trev oprowadzał mnie po akademii.Pokazał mi gdzie i co się znajduję. Nawet nie miałam pojęcia, że tam może być nawet kawiarnia. Kiedy moje oprowadzanie się kończy chłopak i ja stoimy w holu przed drzwiami do jakiegoś pokoju.
- To jest mój pokój. Chcesz wejść ? – pyta.
Na początku chciałam odmówić, ale po chwili zastanowienia pomyślałam czemu nie.
- Jasne. – Uśmiecham się do niego szeroko. Odpowiada mi też szerokim uśmiechem. To jest początek dobrej znajomości.
Subskrybuj:
Posty (Atom)